środa, 8 maja 2013

Little step is a big step

Delikatne promienie popołudniowego słońca działały kojąco na mnie i, jak sądzę, również na Dixana.
Spacerowaliśmy sobie leniwie po maneżu oglądając rozstawione przeszkody. Ćwiczyliśmy dużo elementów L1  z programu  JNBT. Było dużo głaskania, uśmiechu i luzu. Chociaż jego ostatnie dwa tygodnie z ludźmi nie należały do przyjemnych (przeprowadzka, kastracja, zastrzyki, mycie rany po zabiegu) i mocno podburzyły jego zaufanie oraz zainteresowanie człowiekiem wreszcie zaczęłam dostrzegać, że wraca mój "dawny" koń. Dixan II stanął na wysokości zadania. Ba, dostałam nawet nieco więcej niż oczekiwałam. W trakcie treningu sam zaczął opuszczać głowę. Dość szybko zrozumiał, co oznacza stick i jaką odległość zachowywać, aczkolwiek robił to niechętnie ;) Bardzo fajne były momenty, gdy się na mnie mocno koncentrował i powtarzał moje kroki, zatrzymania, a nawet ruszenia kłusem. Mam go niecałe 3 tygodnie i nie wyobrażam sobie, by mógł być trenowany w inny sposób jak metodami naturalnymi. Jeden trening dał nam dużo więcej, niż mogłam się spodziewać, pomagając jednocześnie w naszych relacjach.
 
 Cofamy :)
 
Chwila relaksu podczas trenigu. Dixan chyba zaczyna czuć się komfortowo w mojej obecności, bo coraz częsciej opuszcza przy mnie głowę :)
  
Zatrzymanie. Dixan na mój sygnał zatrzymuje się na tą samą nogę, co ja :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz