piątek, 29 listopada 2013

Find the way to the horse's soul

Jak już wcześniej pisałam, Dixan od czasu przeprowadzki zasypuje mnie niespodziankami. Dziś postanowił sprawić mi kolejną z nich ;) 

Na trening udaliśmy się na halę na której, jak się okazało, nie było nikogo. Od pewnego czasu Dixan w mojej obecności nie niepokoi się już tym, że w pobliżu nie ma innych koni. Jednak zupełnie pusta hala to dla nas nowość. Przejechaliśmy kilka wolt stępem dla rozgrzewki i oswojenia z lekko łopocącym dachem. Później kilka razy zakłusowaliśmy. 


Rozgrzewka(tu jeszcze z kantarkiem )


Całkiem niedawno rozmawiałam ze znajomym trenerem o tym, że marzy mi się spróbować za jakiś czas jazdy bez ogłowia lub choćby z użyciem linki balansowej  (cordeo). Piotrek powiedział wówczas, że jest to bardzo proste oraz że przyjdzie to szybciej niż się spodziewam. I stało się! Cała hala była tylko dla nas, postanowiłam więc skorzystać z tej okazji! Najpierw bardzo ostrożnie sprawdziłam w stępie "sterowność" ;) Wolty, slalom między pachołkami, zmiany kierunków, zatrzymania oraz cofanie - wszystko działało! :)  Dixan często przelizywał i ziewał, czułam też jak ładnie się rozluźnił. Postanowiłam więc zakłusować. W kłusie miałam troszkę gorszą sterowność przy woltach w prawo, więc teraz wiem nad czym jeszcze musimy popracować ;)
 



Ruszamy "na samej lince" :)


 Nigdy wcześniej nie próbowaliśmy jazdy bez ogłowia, toteż miałam trochę obaw, czy taka próba na hali to dobry pomysł. Dixan po raz kolejny uświadomił mi, że mogę mu ufać w każdej nowej sytuacji :) Wracając do domu pomyślałam sobie: "Dotrzyj do serca konia a powierzy Ci swoją duszę..." Od jak dawna tę duszę chciał ofiarować mogę się tylko domyślać...
Niestety z tej wspaniałej jazdy nie mam zdjęć... Dodaję natomiast kilka z kolejnych treningów bez kantarka


 


Cofamy



Przerwa na mizianki i chwalenie


.






 Uśmiech na koniec :) Przy Dixanie uśmiecham się coraz częściej ;)

niedziela, 3 listopada 2013

Another surprises

Minął ponad miesiąc od czasu zmiany stajni. Rany, jak ten czas szybko leci, gdy wszystko zaczyna się układać  ;) Dixan od przeprowadzki postanowił zasypać mnie masą niespodzianek. W zasadzie każda wizyta w stajni to kolejne niespodzianki :) Widzę, że wreszcie złapaliśmy dobry kontakt i bardzo mnie to cieszy. Nagradzam i rozpieszczam go  jak tylko umiem, ale jestem też w stosunku do niego konsekwentna i sporo wymagam. I chyba to właśnie był ten złoty środek, którego szukałam. Dixan lubi wyzwania, lubi się wykazywać, więc daję mu takie możliwości. A on za każdym razem pokazuje, że może i chce zrobić więcej ;) Ostatnio po treningu zajrzałam do niego do boksu podrzucić mu kilka jabłek. W pierwszej chwili ruszył do żłobu. Podeszłam do niego stanęłam na wysokości jego łopatki  i wykonałam gest podobny jak przy  cofaniu z użyciem linki (wcześniej ćwiczyliśmy to zadanie na lince). Dixan stojąc w boksie nie miał na sobie nic. Ani kantarka sznurkowego ani linki. Chwilę się zastanowił, po czym cofnął o trzy kroki, spojrzał w moją stronę i grzecznie czekał nie podchodząc już do żłobu. Pierwszy raz miałam odwagę wykonać coś takiego w boksie bez żadnej asekuracji jak linka czy stick (wcześniej coś takiego mogłoby zakończyć się ugryzieniem lub próbą wygonienia z boksu) ;) Wygłaskałam go, zostawiłam mu jabłka w żłobie i z uśmiechem od ucha do ucha opuściłam stajnię.



Tu jeszcze lekko niepewny...

 

***Sytuacja, którą opisałam powyżej, miała miejsce ok. 3 tyg. temu. Teraz jest to już u nas norma :)  i każde karmienie z moim udziałem tak właśnie wygląda :) Wchodzę do boksu Dixana z jedzonkiem bez linki, bata czy sticka (już się nie boję - choć według opinii pewnego doświadczonego trenera podobno miał mi skręcić kark) a on zna zasady  tej "gry" i co ciekawe w tej grze wygrywamy razem ;) ***

Tutaj już rozluźniony-gumowa warga się aktywowała ;) Tak - gumowa warga jest wspaniałym wskaźnikiem  stanu psychicznego Dixana ;)


Mogę też nieskromnie powiedzieć, że mam najwspanialszego konia jakiego tylko mogłam mieć! :D
Dixan pokazał dziś taką klasę, że aż serce rośnie z dumy :) Hucząca hala, deszcz bębniący o plandekę i fura koni szalejących na hali. Po minucie chodził jak "stary wyjadacz" i omijaliśmy w kłusie "bardziej zaawansowanych" jeźdźców i bardzo doświadczone konie. Jak to się stało?... tego my świeżaczki nie wiemy ;)