poniedziałek, 29 kwietnia 2013

The First Step

Zaczęło się bardzo niewinnie ;)
Ot, takie nic nieznaczące oglądanie ofert koni. Tak dla zabicia czasu nudnymi wieczorami...
i stało się. Mijałam się z tym zdjęciem wiele razy. Zachwycona urodą konia mimo wszystko rezygnowałam z wykonania telefonu do właściciela. Dlaczego? A to  z powodu zawrotnej (jak mi się wówczas wydawało) ceny za ów rumaka, będącego jeszcze w stanie surowym.


Jednak pewnego dnia, w jednym z ogłoszeń, zobaczyłam "bardzo podobnego" konia. Nieco niższa cena była już do przyjęcia, więc zdecydowłam się zadzwonić. Okazało się, iż jest to ten sam koń, którym interesowałam się wcześniej, a w ogłoszeniu zamieszczono po prostu jego aktualne zdjęcia ;) Niewiele myśląc uzgodniłam termin wizyty by obejrzeć wierzchowca...
Wyczekiwaną wizytę traktowałam jednak jako coś, co mi tego konia wybije z głowy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz